Witajcie:) Dzisiaj przedstawię wam moją przyjaciółkę (nie wiem jak mogłam bez niej do tej pory żyć). Nazywa się Kallos Kreatin, Maska kreatynowa z proteinami mleka. Opakowanie jest przeogromne bo mieści w sobie aż 1000ml tego dobrodziejstwa a cena to wręcz śmieszne 10-13 zł. Opakowanie nie przekombinowane, dzięki czemu nie zmarnuje nam się ani gram maski. Jej zapach przypomina zapach włosów po wizycie u fryzjera a konsystencja jest idealna jak na ten typ produktu. Ja swojego Kallosa nabyłam dzięki zaufanej fryzjerce ale zdobyć ją można w niejednej drogerii, hipermarkecie i oczywiście w internecie.
W skład wchodzi:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolized Milk Protein, Hydrolized Keratin, Cyclopentasilioxane, Dimenthiconol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
Parę słów od producenta:
Maska do włosów w kremie Kallor Color z wyciągiem keratyny i proteiny
mlecznej do suchych, łamiących się i poddanych zabiegom chemicznym
włosów. Dzięki zawartości keratyny i proteiny mlecznej o regenerujących
właściwościach odbudowuje naturalną strukturę włosów, wypełniając ubytki
. Odżywia i chroni suche, łamiące się włókna włosów. Po zastosowaniu
włosy stają się łatwe
do układania, miękkie w dotyku i lśniące.
Sposób użycia: nałożyć na umyte, wytarte ręcznikiem włosy. Zmyć dokładnie po 5 minutach.
No cóż, muszę przyznać że pod powyższymi słowami podpisuję się swymi wszystkimi kończynami. Nie raz miałam styczność z maskami kreatynowymi ale ta jako pierwsza sprostała swemu zadaniu. Już po pierwszym zastosowaniu zauważyłam, że włosy stały się bardzo miękkie, lśniące i łatwiejsze w rozczesywaniu a jednocześnie nie są przyklapnięte i przetłuszczone.
Polecam każdemu kto ma zniszczone, suche i pozbawione blasku włosy. Teraz mogę zapuszczać długie włosy a nie co 3 tygodnie podcinać zniszczone końcówki.
Na zakończenie coś o włosach znalezione na YT (właśnie próbuje tej metody) :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz